poniedziałek, 13 czerwca 2016

Makaron z tuńczykiem i pietruszką

z 17.01.2016...
https://www.facebook.com/kinaza.kulinarna.pierdola/photos/a.550328971802079.1073741838.543325522502424/550333901801586/?type=3&theater



To pyszne danie poznałam dopiero na studiach.
Mama mojego Przyjaciela przygotowywała mu zapas. Jeżeli odważył się mnie poczęstować, miał pewność, że zjem dużo więcej niż on.
Przepis był na oko, każdy może dopasować go do swoich upodobań.
Mój (wtedy jeszcze nie) Mąż też miał być zarażony miłością do tego dania ;)
Zeszkliłam cebulę na oleju, wrzuciłam natkę pietruszki, tuńczyka z puszki, śmietanę, doprawiłam, solą, dużą ilością pieprzu ziołowego, wymieszałam z makaronem i gotowe :D
"Sztynks" rozszedł się po całej akademickiej kuchni, korytarzu i chyba kilku sąsiednich piętrach. Smażony tuńczyk niesamowicie śmierdzi, ale za to jak smakuje... :D
Mimo odstraszającego zapachu, zadziałało. Nie muszę namawiać Mężulka, sam robi zapasy tuńczyka :)

Prawdopodobnie danie nie do zepsucia, ale jestem mistrzynią w tej dziedzinie.
Kilka lat temu chciałam przygotować pyszny obiad dla rodziny. Wszystko szło po mojej myśli, dopóki nie wyczułam w daniu nutki waniliny, po spróbowaniu okazało się słodkawe. Nadziałam się na jeden z eksperymentów mojego Braciszka... Do całego opakowania śmietany wsypał cukier wanilinowy, żeby mieć sos do naleśników. Nie dał rady zjeść całego, więc resztę wstawił do lodówki. Pech chciał, że wzięłam tę "śmietanę" i bez próbowania wlałam na patelnię.
Solidnie doprawiłam danie pieprzem czarnym oraz ziołowym, odpowiednio dosoliłam. Jedynie mój Braciszek powiedział, że wyczuwa znajomy aromat, ale mnie nie wydał.

Na zdjęciu bez wpadek. Hurra! Może jeszcze będą ze mnie ludzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz